sobota, 27 kwietnia 2013

Three - Eyes.

           Analizując dokładnie wcześniejsze słowa, błądziła wzrokiem po jego twarzy. 
        Szybkim krokiem zerwała się w stronę łóżka, na którym leżała jej torba. W ekspresowym tempie wyrzuciła całą jej zawartość na pościel. 
- Jak? - zapytała, kiedy zorientowała się, że dziennika nie ma pomiędzy książkami. 
        Całe jej życie zapisane w pamiętniku, który prowadziła co dnia. Każde błędy i upadki. Każde wspomnienie. Wszystkie emocje przelewała na białą kartkę. 
- Zostawiłaś go przy drzewie - wzruszył ramionami, tak po prostu, jak gdyby nigdy nic.
          Pokręciła głową z niedowierzaniem, otworzyła szeroko swoje drewniane drzwi i skierowała się w stronę schodów.
- Idziesz? - zawołała, będąc w połowie marmurowych szczebli.
          Chłopak ruszył z miejsca i zszedł z dziewczyną na dół.
          Ubrała czarne trampki i chwyciła do ręki swoją skórzaną kurtkę.
          Oboje wyszli z domu.
- Nawet nie powiedziałaś, że wychodzisz - wskazał palcem na drzwi, kiedy byli już za furtką. - Przecież jest późno.
- Ich to nie obchodzi - szepnęła obojętnie.
- Jak to?
          Wzruszyła tylko ramionami, nie czując, iż jest zobowiązana do tłumaczenia się przed chłopakiem.
- Gdzie idziemy? - pytająco spojrzał na brunetkę.
- A gdzie mieszkasz?
- Na Rodeo Drive 
- Gdzie to?
- Pomiędzy Wilshire Boulevard a Santa Monica Boulevard - rzucił, kompletnie zdezorientowany. 
          Dzielnica na której mieszkał chłopak była znana w całym mieście. Była to albowiem najdroższa dzielnica w Saskatoon. Był bardzo zdziwiony, kiedy dowiedział się, że dziewczyna kompletnie nie zna tego miejsca. 
- No to idziemy do Ciebie - poinformowała krótko, skręcając w kolejną uliczkę.
- Przecież nie wiedziałaś gdzie to jest. - zauważył, kiedy po raz kolejny go zaskoczyła, bo o dziwo szła w dobrą stronę. Fart?
- Ale wiem gdzie jest Santa Monica - westchnęła, zmęczona nudną rozmową. 
           Chłopak wypytując o te wszystkie dziwne rzeczy był dla niej jak dziecko. 
           Cały czas szli w ciszy. Alyson to w zupełności pasowało, a Justina zaczęło to irytować. Nie wiedział co ona właściwie miała na myśli mówiąc ' idziemy do Ciebie ' ale wolał już to przemilczeć. 
            Kiedy znaleźli się blisko jego jednorodzinnego domku, wyprzedził dziewczynę. Skręcił na swoje podwórko, otwierając furtkę i puścił Carter przodem. Wyjął klucze i otworzył drzwi, zapraszając ją do środka. Pewnym krokiem weszła wgłąb kremowego i zadbanego domu. 
- Gdzie Twój pokój? - zapytała, odwracając głowę w jego stronę. 
- Ale.. - zająknął się.
- Pytałam się GDZIE TWÓJ POKÓJ DO CHOLERY? - powtórzyła, krzycząc. Nieważne, że nie była u siebie. Krzyczała, ponieważ w jego rękach było jej całe życie, a on nawet o tym nie wiedział.
- Fioletowe drzwi - mruknął. 
             Odwróciła się na pięcie i szła wzdłuż długiego korytarza. Kiedy odnalazła swój cel, weszła szybko do pomieszczenia i z hukiem otwierała wszystkie szafki po kolei. Nie zważając, że właśnie z małej, cichej, spokojnej i dobrej dziewczynki, jaką na pozór była stała się potworem. 
             Chłopak słysząc hałas, bez namysłu pobiegł do swojego pokoju.
- Co do cholery? - krzyknął, kiedy właśnie wyrzucała jego rzeczy z szafki. Cały czas rozglądała się wokół, otwierała szuflady, wywalała książki. Każdy inny pomyślałby, że jest umysłowo chora, ale nie on... Nie znał jej, jednocześnie wiedział o niej wszystko. Nie oszczędził sobie ani jednego słowa, czytając notatki Alyson. 
- Oddawaj go - odwróciła się w jego stronę, szepcząc. Prawie zawsze szeptała. Uważała, że to najbardziej skuteczna metoda, tak po prostu. Nawet kiedy była wściekła, zła, sfrustrowana, smutna, wesoła, szczęśliwa - zawsze szeptała. 
           Całe pomieszczenie było rozwalone do góry nogami. Nie obchodziło ją to, co może o niej pomyśleć. Czy może to komuś powiedzieć, albo się z niej śmiać. Po prostu miała to gdzieś. 
            Justin milczał i oparty o framugę drzwi, z troską patrzył na dziewczynę. A ona widząc to, zaczęła ponownie grzebać w jego rzeczach, wywalając wszystko na ziemie. Całą frustrację wyładowywała na meblach, jakkolwiek to brzmi. Wciąż nie mogąc znaleźć dziennika. 
             Chłopak podszedł do niej bliżej. Kiedy odwróciła się i znów chciała wyrzucić coś na podłogę, złapał ją za dwa nadgarstki i przysunął do siebie. Kiedy usłyszał, że cicho syknęła z bólu, rozluźnił uścisk - lecz nadal trzymał ją blisko siebie.
              Dziewczyna automatycznie przestała oddychać. Nigdy nikt jej nie dotykał, jakkolwiek to brzmi. Dotyk był dla niej czymś obcym. Czując ciepłe dłonie chłopaka, przechodziły ją dreszcze. 
- Uspokój się, Alyson - powiedział cicho i przytulił ją do swojej klatki piersiowej. Trzymał ją mocno przy sobie, jakby potrzebował jej bliskości, mimo wszystko. Wierciła się, bo w końcu nic nie robi się bez jej zgody. Ale nie mogła wyrwać się z jego mocnego uścisku.
              Uspokoiła się po chwili, ale nie odwzajemniła gestu chłopaka. Pragnęła by dał jej spokój. Kiedy poczuła, że wypuszcza ją z objęć, od razu wymierzyła mu siarczysty policzek. Justin czując pieczenie, złapał się za lewy polik, przechylając głowę -niewątpliwie zabolało.
- Nigdy więcej mnie nie dotykaj - syknęła. - Oddaj mi go - rozkazała. 
- A co jeżeli nie? - sprzeciwił się. Alyson usiadła na jego łóżku, informując, że nie wyjdzie stąd, dopóki nie odzyska swojej własności. 
- I tak już go przeczytałeś. Całego - zauważyła. - Więc po co Ci on jeszcze? - zapytała, nadal rozglądając się po pokoju. 
- Jak będę opowiadał o Tobie to wszystko innym ludziom, muszę mieć dowody, prawda piękna? - zaśmiał się cicho, ukazując przy tym rząd białych, równych zębów. 
               Alyson dobrze wiedziała, że on nie mówi tego na poważnie i tylko próbuje ją zdenerwować. Znała się na ludziach. A gdyby się pomyliła - choć to nie możliwe - to wtedy bez wątpienia by go zabiła. Gołymi rękoma. 
- Kim był John? - Zapytał po krótkiej chwili ciszy. 
- Jaki ty masz tupet... - pokręciła z niedowierzaniem głową. 
- Z pewnością - mruknął cicho. - Wiesz, że ja wiem, że Ty wiesz, że ja wiem wszystko, prawda piękna? 
- Robisz to bo nie chciałam pójść z Tobą do tego cholernego kina, prawda? - przekręciła teatralnie oczami.
- Nie - odpowiedział krótko. 
- Wszyscy jesteście tacy sami - mruknęła, wstając z miejsca. - Alyson, pójdziesz ze mną gdzieś dziś wieczorem? Pięknie dziś wyglądasz... Mmm, Alyson Carter, mam na Ciebie ochotę. Zrobię wszystko by Cię zdobyć... - Chodziła w te i we w te, wyliczając na palcach, wszystkie teksty na podryw, jakie usłyszała - a przynajmniej jakie zapamiętała, bo bez wątpienia było ich dużo. - Może wyskoczymy gdzieś razem? Jesteś taka pociągająca... Mówił Ci ktoś, że jesteś najpiękniejszą i najseksowniejszą dziewczyną jaką kiedykolwiek spotkałem? Jesteś śliczna, Alyson Carter. Alyson to, Alyson tamto... - Kontynuowała. 
- Oczy - przerwał jej chłopak. 
- Słucham? - odwróciła się w jego stronę. 
- Oczy - powtórzył. - Nikt Ci nigdy nie powiedział, że są piękne? 
- Nie - zająknęła się zdezorientowana - możliwe, nie pamiętam - wzruszyła ramionami.
- Wszyscy chcą Cię tylko do łóżka - spojrzał na nią.
- A może Ty nie chcesz, co? - prychnęła cicho i złożyła ręce na piersi. 
- Ty to powiedziałaś - podniósł ręce, na wysokości swojej klatki piersiowej, w geście obronnym.
           Justin Bieber był pierwszą osobą, z którą rozmawiała dłużej. Czuła się przy nim dziwnie swobodnie. Ale przecież on i tak wszystko wiedział, więc co tu ukrywać? 
- Chodź ze mną - zaproponował, wykorzystując fakt, iż posiada coś, czego ona bardzo chce. 
- Nie możesz po prostu dać mi spokój? - zapytała spokojnie. 
- Czemu udajesz niedostępną, hm? 
- Niczego nigdy nie udawałam, nie udaję, ani udawać nie będę - wzruszyła ramionami, siadając z powrotem na łóżko. 
- Dochodzi północ - oznajmił, spoglądając na zegarek, wiszący na jasnej ścianie. 
- Nigdzie się stąd nie ruszam... - powtórnie złożyła ręce na piersi.
- Czy to obietnica? - Zaśmiał się, chowając dłonie do kieszeni.
-...Dopóki nie odzyskam dziennika - dokończyła.
- A kiedy powiem Ci, że nie odzyskasz go już nigdy. To co? - Zapytał - Zostaniesz tu ze mną na zawsze? - Był zbyt pewny siebie.
- Co mam zrobić, żeby go odzyskać? - Odpowiedziała pytaniem na pytanie. 
             Chłopak wyciągnął dłoń, ku niej. Spojrzała na nią i wstała, omijając go. 
- Dobrze. Tak więc... Gdzie idziemy? - zapytała, otwierając drzwi. 
- Niespodzianka - szepnął w jej włosy. 
              Oboje pokierowali się w stronę wyjścia z domu. 
- A gdzie Twoja siostra? I rodzice? - Zapytała, kiedy wyszli już na zewnątrz. 
- Pojechali do dziadków - przekręcił klucz w drzwiach, chowając go do kieszeni bluzy. 
- Nie martwią się o Ciebie? - Zapytał. 
- Kto? 
- No Twoi rodzice - spojrzał na nią, drapiąc się nerwowo po skroni. 
               Ponownie wzruszyła ramionami.
- Bo w dzienniku nic o nich nie ma - dokończył.
              Posłała mu mordercze spojrzenie, na co zaśmiał się cicho.
              Zimny, wiejący wiatr, przyprawił Alyson o dreszcze. Złożyła ręce na piersi, bardziej okrywając się kurtką. Chłopak widząc to, że dziewczyna marznie, zdjął bluzę i położył na jej barkach.
- Weź to - szepnęła. Chłopak nie zareagował tylko szedł dalej, w samym krótkim rękawku.
- Powiedziałam weź to - warknęła, rzucając bluzę na ziemie.
             Justin podniósł ją i otrzepał.
- Uparta jesteś - szepnął jej do ucha. Przewróciła oczami.
- Gdzie idziemy? - zapytała, ignorując jego wcześniejszą uwagę.
- Pytałaś już - zauważył. - Powiedziałem, że niespodzianka.
- Robisz to by się chwalić przed kolegami.
- Co?
- Szantażujesz mnie, bym gdzieś z Tobą poszła. A później będziesz opowiadał im, jak to sama Alyson Carter przyszła do Ciebie i takie tam - uniosła jedną brew ku górze, patrząc w jego stronę.
- Nawet o tym nie pomyślałem - uprzedził - nie wspomnę im nawet o tym słowa. Ale skoro nalegasz - zaśmiał się próbując rozładować napięcie.
- Czemu nigdy się nie uśmiechasz? - zapytał nagle.
- Czemu zadajesz tyle pytań? Czemu jesteś taki irytujący? Czemu ukradłeś mój dziennik i go przeczytałeś, chociaż dobrze wiesz, że nie powinieneś? Czemu mnie szantażujesz? Czemu nie dasz mi spokoju? - Pytała, idąc przed siebie, nawet nie patrząc w stronę chłopaka.
- Dobra, wygrałaś - mruknął.
             Kiedy znaleźli się obok dużego, oświetlonego budynku z napisem "Avon" chłopak przystanął i uśmiechnął się do siebie szeroko.
- Chodź - chwycił jej rękę, ale wyrwała się z jego uściska - jak można było się tego spodziewać.
             Szli na tyły budynku, gdzie znajdowały się duże, brązowe drzwi. Chłopak pociągnął mocniej za klamkę i uchylił je. Puścił Alyson pierwszą i wszedł tuż za nią.
             Justin ruszył schodami do góry a dziewczyna tuż za nim. Wtedy odzyskam dziennik - pocieszała samą siebie w myślach. Chłopak otworzył duże, szare drzwi i wszedł po trzech małych schodkach na górę. Alyson niepewnie zrobiła to samo, a drzwi zamknęły się za nią same, z głośnym hukiem. Dopiero teraz przypomniała sobie gdzie jest.
- Chodźmy stąd - poprosiła.
            Znajdowali się na dużym dachu ogromnego teatru. Wcale nie przypadkiem.
            Alyson kilka lat temu bywała często właśnie na tym dachu. Ze swoim bratem. Kochała siedzieć i patrzeć na gwiazdy. Najlepszy widok na całe miasto. Była wtedy pełna energii, była taka kochana, sympatyczna. Była wtedy taka zupełnie niewinna.
           Justin wyczytał to w jej dzienniku. I przyprowadził ją do tego miejsca. Choć nawet nie wiedział jak bardzo wolała go unikać.
- Powiedziałam coś - szepnęła, łamiącym się głosem.
- Spójrz na te gwiazdy... - Zignorował jej słowa i patrzył w niebo jak zahipnotyzowany. Lecz te gwiazdy i tak nie równały się z jej oczami.
- Dlaczego mi to robisz? - zapytała. Spojrzał w jej oczy. Lecz nie odpowiedział. Milczał cały czas.
           Alyson odwróciła się, zbiegając po niskich schodkach, szarpnęła za drzwi.
- Otwierajcie się! - warknęła. Ani drgnęły.
- Cholera - mruknęła cicho..
           Justin widząc, jak Alyson nie może poradzić sobie ze zwykłymi drzwiami, zaśmiał się.
- Zatrzasnęły się - warknęła zirytowana.
- Daj to - rozkazał. Odsunęła się o krok. Chłopak chwycił za klamkę i popchnął drzwi, które nawet się nie poruszyły.
- No... to pięknie. Już po nas.


od autorki: Dziękuję za tyle wejść. Akcja będzie się rozwijać szybko i rozdziały będą długie. CZYTASZ? KOMENTUJESZ.
Napisz po prostu zwykłe CZYTAM. Chcę wiedzieć dla kogo (oprócz siebie) to piszę.

@thankforlovato

49 komentarzy:

  1. Czytam i bardzo mi się podoba to opowiadanie :) @irresistible_66

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytam! Genialne opowiadanie! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytam i kocham.:) <3

    OdpowiedzUsuń
  4. czytam i normalnie jdjxundjcyvfwjrbrbdkicndd *.*.*.*.*.* @Justin_My_Booo

    OdpowiedzUsuń
  5. SUPER już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału !! <33 Kocham :** Karola:*

    OdpowiedzUsuń
  6. CZYTAM... Rozdział świetny juz nie moge sie doczekac następnego... ;D Zapowiada sie bardzo ciekawie ;p

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytam ;) Świetne, oby tak dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. CZYTAM...
    Rozdział po prostu świetny..czekam na kolejny .:D

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytam i czekam na kolejny rozdział. Bardzo fajne opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  10. czytam, cudowne to <3 *-*
    @ohjaaybee

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej. Piszę tu dlatego że zauważyłam że poświęcasz więcej czasu temu blogowi niż pierwszemu. Kiedy pojawi się rozdział o Hayley i Justin-ie? Czekam.

    OdpowiedzUsuń
  12. bchvb genialne *.* mam nadzieje że szybko przekona się do Justina xd

    OdpowiedzUsuń
  13. DZIEWCZYNO ! IDEALNY ROZDZIAŁ. Wszystko genialne :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny! Dodawaj częściej !

    OdpowiedzUsuń
  15. Cudowne opowiadanie <3


    Zapraszam na mojego bloga! Bardzo zależy mi na Twojej opinii. Piszesz świetne opowiadania i chciałabym żebyś oceniła w komentarzu co mogłabym zmienić :))

    http://prawdziwa-przyjazn-trwa-wiecznie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Czytam.
    bardzo fajne opowiadanie, nie mogę się doczekać rozwinięcia akcji :)
    możesz informować mnie o nn? @imkedippe

    OdpowiedzUsuń
  17. Czytam! :) Nie przepadam za Bieberem, ale jego fanki piszą naprawdę fajne opowiadania. Na pewno zawitam tu jeszcze nie raz :)

    PS. Gdybyś miała chęci i czas zapraszam do mnie, może mogłabyś ocenić, coś podpowiedzieć?
    http://two-sides-of-victoria.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. OMG, świetne opowiadanie ; o możesz mnie informować? mój twitter: @dajtymbarka ; >

    OdpowiedzUsuń
  19. Czytam !!! Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału !!!

    OdpowiedzUsuń
  20. Super. No poprostu kvbfkvblf ve vbpifebvwufgcvjuqefgcs <33

    OdpowiedzUsuń
  21. DALEJ ! <3 Proszę o informacje na twitterze lub asku ; www.twitter.com/feraveto lub www.ask.fm/pyycia :) Świetny jest ten rozdział. Gratuluje pomysłu i wgl. :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Czytam i szybko prosze o kolejny ! <3

    OdpowiedzUsuń
  23. czytam,chce więcej i dokończenia poprzednich blogów :P

    OdpowiedzUsuń
  24. Czytam :) i chce nastepny <3!

    OdpowiedzUsuń
  25. Na początku trudno było mi się przyzwyczajać do Justina, ale teraz już doszło do mnie, że tu to zwykły chłopak. Fajnie Ci to wychodzi, dobry pomysł. Powodzenia i weny :).

    OdpowiedzUsuń
  26. Czytam ! :D
    Pisz szybciutko rozdział.
    Można wiedzieć kiedy dodasz rozdział na tamtego bloga ? ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. czytam czytam i naczytac sie nie moge :P dawaj szybko kolejne części, strasznie jestem niecierpliwa :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Super, z niecierpliwością wyczekuję następnego rozdziału!:)

    OdpowiedzUsuń
  29. Czytam ! Blog zapowiada się ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Czytam <3 ten blog jest suuuper :D

    OdpowiedzUsuń
  31. JAKI PIĘKNY ROZDZIAŁ :( ZRESZTĄ TAK JAK INNE. STRASZNIE CHCIAŁABYM KOLEJNY ROZDZIAŁ, TO MOJE MARZENIE.

    OdpowiedzUsuń
  32. Nominowałam cię do Libster Awards ! O resztę informacji zapraszam do mnie : http://zakochana-czekolada.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  33. Nominowałyśmy cię do Libster Awards ! O reszte wiadomości zapraszamy do nas : http://the-dark-side-of-the-street.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  34. Ja czytam oczywiście, ale martwi mnie, że tak długo nie było rozdziału. Mam nadzieję, że niedługo dodasz.

    OdpowiedzUsuń
  35. boooskiieee kiedy kolejny ?

    OdpowiedzUsuń
  36. czytam, co ile będziesz dodawała rozdziały? Są boskiee przecudowne

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy